Kościół pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej w Trybszu

Gotycki kościół pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej prezentuje się z zewnątrz dość skromnie. Jednak jego wnętrze skrywa prawdziwy skarb. To XVII-wieczne malowidła, pokrywające w całości ściany i strop świątyni. Wiele wskazuje na to, że drewniany kościół został zbudowany w drugiej połowie XVI stulecia. Obecna bryła zachowała częściowo elementy pierwotnej budowli. 

Kościół ma konstrukcję zrębową. Oznacza to, ściany wykonano z solidnych modrzewiowych belek, które ułożono jedna na drugiej. Następnie połączono je w narożnikach za pomocą nacięć – zamków ciesielskich. Warto zwrócić uwagę, że ściany są nieco pochylone do wewnątrz. Miało to poprawić stabilność konstrukcji. Budowla składa się z wąskiego prezbiterium dla kapłanów i szerszej nawy dla wiernych.

Niektóre elementy wyposażenia znajdują się obecnie w nowym kościele, wzniesionym na początku XX wieku. W starym pozostały między innymi rokokowa ambona, tabernakulum, baldachim, mensa, czyli stół ołtarza głównego, chrzcielnica i barokowe świeczniki.

Paradoksalnie brak sprzętów sprzyja podziwianiu głównej atrakcji kościoła – XVII-wiecznej polichromii. Terminem tym określa się wielobarwne malowidła ścienne. Zamówił je w 1647 roku ksiądz Jan Ratułowski, proboszcz frydmański, a wykonał nieznany twórca.

Aplikacja – wirtualny spacer po obiekcie

Kościół pod wezwaniem św. Elżbiety w Trybszu został zbudowany z drewna modrzewiowego bez użycia gwoździ. Ma około 15 metrów długości i 8 metrów szerokości. Składa się z dwóch głównych części: nawy przeznaczonej dla wiernych i skierowanego na wschód prezbiterium do odprawiania liturgii. Od strony południa do nawy przylega niewielki przedsionek. Całą budowlę nakrywa strzelisty dach. Jego dolne części dość znacznie rozchodzą się na boki. Zapobiega to szybkiemu zsuwaniu się śniegu.

W środkowej części na szczycie dachu znajduje się mała wieżyczka z dzwonem – sygnaturka. Zarówno pochylone ku sobie ściany, jak i dach pokrywają drobne deseczki, czyli gont. Pełne prostoty, pozbawione większości tradycyjnych sprzętów wnętrze oszałamia bogactwem malowideł. Pokrywają one szczelnie ściany i strop. Zdobią ambonę, czyli podwieszoną mównicę przeznaczoną dla kapłana. Znajduje się ona przy północnej ścianie.

Malowidła mają wiele barw, wśród których przeważają zgaszone odcienie koloru niebieskiego, biel i pomarańcze. Liczne wizerunki zwykłych ludzi, świętych i aniołów zdają się rozkwitać na silnie przezierającej przez ich szaty strukturze desek. Wielobarwne stroje postaci, towarzyszące im przedmioty i elementy architektury to bezcenne źródła wiedzy o epoce, w której powstały oraz o biblijnych historiach. Szczególnie urzekającym i wyjątkowym jest przedstawienie Tatr wymalowane na stropie. Niezmiernie realistycznie ukazane góry, częściowo zazielenione, częściowo skaliste, symbolizują tu strefę ziemską.

Ukazana na pierwszym planie czwórka ludzi stoi przy pustym sarkofagu. Z nadzieją wpatruje się w niebo. Jego wypełniona świętymi i aniołami przestrzeń zaczyna się ponad granatowymi, skłębionymi obłokami. Zajmuje większość powierzchni stropu. Z wielkim rozmachem wymalowano Wniebowzięcie i Koronację Najświętszej Marii Panny. Przeważają żywe odcienie koloru żółtego i granatowego. Nie brakuje bieli. Największe zainteresowanie wzbudza przedstawiony w dolnej części pejzaż. Zdaje się stanowić połączenie widoków na dolinę Dunajca, zamków w Czorsztynie i Niedzicy oraz krajobrazów Pienin i Tatr Bielskich.

Zaludniający ściany i strop mężczyźni i kobiety są naturalnej wielkości. Postaci są wyraźne. W czasach, gdy do kościoła przychodziło wielu ludzi nieumiejących czytać, malowidła te były dla nich niczym podręcznik prawd wiary. Przekazywanie ich w postaci obrazów miało szczególne znaczenie w czasach, gdy mszę odprawiano po łacinie, której nie znał prosty lud. Na północnej ścianie prezbiterium znajduje się obramienie drzwi. Ma ono ozdobny kształt. Nadproże biegnie po linii dwóch spotykających się pośrodku rozfalowanych łuków. Jest to tak zwany ośli grzbiet.

Ortofotoplany:

  • Share: